niedziela, 11 września 2016

Ziemia Sandomierska


Ostatnim punktem naszych tegorocznych wakacji była ziemia sandomierska z Sandomierzem,
jako miejscem noclegowym.
Zatrzymaliśmy się w Gościńcu Koćmierzów
Podróżując w 5 osób wynajęliśmy apartament rodzinny ze śniadaniem.
Przemiła obsługa, smaczne śniadania (szwedzki stół) a także dodatkowe atrakcje typu bilard, siłownia, gry planszowe umilały nam czas spędzany w hotelu.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w Parku Atrakcji w Bałtowie.
Nastawiliśmy się na zwiedzanie parku dinozaurów, ale trochę nas rozczarował.
Te same dinozaury co w każdym innym parku (ciekawe było Prehistoryczne Oceanarium),
samo zwiedzanie zajęło nam ok. 1,5h.
Później udaliśmy się na zwiedzanie pozostałych atrakcji:
Park Rozrywki (nasze dzieci były za małe na atrakcje które je ciekawiły),
Miniatury Zamków i Pałaców, Zwierzyniec (nie zwiedzaliśmy tylko dlatego że tydzień wcześniej byliśmy w Zoo Wrocławskim i dzieci jakoś nie były zainteresowane), natomiast zaciekawiła ich Wioska Czarownic - Sabatówka.
Ciekawe czy zgadniecie kto to jest Eustachy.

Pozytywną sprawą jest fakt, że można kupić bilet wspólny na wszystkie atrakcje, albo tak jak my:
kupowaliśmy na wybrane atrakcje w kasach na terenie parku.
JuraPark Bałtów to miejsce, w którym można spędzić cały dzień pod warunkiem jeśli będzie ładna nie deszczowa pogoda bo większość atrakcji jest na świeżym powietrzu.


Sandomierz jest małym miastem, ale pełnym ciekawych historycznych atrakcji.
Bardzo nam się spodobało szukanie Ucha Igielnego,
wystawa w dawnej zbrojowni czy miniatury pod Zamkiem.
Zwiedzanie Starego Miasta zajmuje około jednego dnia,
my to podzieliliśmy sobie na kilka popołudni,
bo do południa jeździliśmy na wycieczki po okolicznych miejscowościach.

 Bardzo polecamy ruiny Zamku Krzyżtopór.
Choć to TYLKO ruiny, ale samo zwiedzanie zajmuje około 1,5 godziny.
Dzieci miały ogromną frajdę biegać po lochach, piwnicach i korytarzach udostępnionych zwiedzającym. 


Odwiedziliśmy także Opatów, ale lekko nas rozczarował. Oprócz bramy krakowskiej, katedry (akurat trafiliśmy w niedzielę na msze, więc nie dało się zwiedzać) rynku, na których za dużo się nie dzieje nic nie ma.
Ale kiedy jest się w Opatowie należy kupić krówki, ponoć jednej z lepszych. 


Będąc w Opatowie zajechaliśmy do Ćmielowa do Żywego Muzeum Porcelany. 
Ceny nie są niskie, ale warto pójść i zobaczyć jak wygląda proces tworzenia porcelany.
Naszych dzieciom spodobał się moment kiedy pani przewodnik dała im kota porcelanowego do wygładzenia i ... ups... kot został bez ogonka, bo był delikatny (porcelana przed pierwszym wypaleniem). 
Można dokupić do biletu warsztaty, gdzie samemu można coś stworzyć, ale na to nie mieliśmy czasu.
Na terenie muzeum jeśli ktoś chce robić zdjęcia musi wykupić pozwolenie (cena 8zł).



Ostatnim miejscem jakie udało nam się zwiedzić był pałac w Tarnobrzegu.
W pałacu znajduje się muzeum rodziny Tarnowskich i kawiarenka.
Wystawy można zwiedzać z przewodnikiem (zajmuje to ok. 1,5 godziny), albo samemu.
My wybraliśmy drugą możliwość. Nasze dzieci zbyt szybko się nudzą monologiem przewodnika.

Muzeum posiada bogate zbiory. 
Dzieciom podobała się biblioteka, 
a mi wanna z systemem podgrzewania wody z początku XX wieku.
Koniec zwiedzania zakończyliśmy w pałacowej kawiarence - polecamy pyszne ciasta, lody w zwierzęcych pucharkach i kawę.


Ziemia sandomierska chowa przed turystami mnóstwo atrakcji.

czwartek, 1 września 2016

Pacanów - Europejskie Centrum Bajki


Do Pacanowa trafiliśmy w drodze z Krakowa do Sandomierza. 
Dzieci znające bajkę o Koziołku Matołku bardzo się spodobał pomysł, by go odwiedzić.


W Pacanowie znajduje się Europejskie Centrum Bajek im. Koziołka Matołka
Żeby je oglądnąć należy wcześniej zarezerwować dzień i godzinę wizyty 
(można to zrobić on-line).


Zwiedza się tylko z przewodnikiem, 
natomiast po skończeniu oglądania (trwa ok.1,5h) można udać się do parku przy muzeum i np. zrobić sobie piknik w cieniu drzew (są zacienione ławeczki).
Oprócz zwiedzania latem odbywają się teatrzyki i kino w cenie biletu (tylko o 1200 w południe).


Po muzeum chodzą animatorzy poprzebierani w bajkowe postacie.
Nasza córka bała się Koziołka Matołka natomiast syn zrobił sobie z nim zdjęcie.


Animatorka- przewodnik opowiadała różne ciekawostki z bajek a także wciągała dzieci w dyskusje.
Naszym dzieciom się bardzo podobało.
Można tam spędzić cały dzień, choć my byliśmy tam tylko przejazdem.

UWAGI:
1. Toalety z przewijakami, jednak żeby pójść zwiedzać muzeum proponuje wózek zostawić w samochodzie a dziecko na ręce. 
2. Obiad zjedliśmy w pobliskiej restauracji (dobre jedzenie).
3. Parking blisko muzeum, choć mu bez problemu parkowaliśmy na rynku miasta (bezpłatny).

Polecamy